30 stycznia 2010
A KUKU!
Jest coś co sprawia, że Lulec zanosi się śmiechem. Żeby tylko. Kwiczy wprost ze śmiechu i popiskuje głośno! Do tego z ogromną energią macha rączkami i nóżkami we wszystkich kierunkach w sposób raczej przez siebie niekontrolowany. Pełnego obrazu szczęścia dopełnia szeroki uśmiech od ucha do ucha w kształcie dużego D.
A co jest w tym wypadku spiritus movens? Oczywiście - KUKU bądź DZIEŃDOBEREK
Może i moje dziecko nie jest zbyt oryginalne w doborze niemowlęcych uciech... ale jakoś nie dziwię się, że bawią ją dorośli ludzie co chwilę
a to chowający się, a to znów wyskakujący... zza rogu, kanapy, kołdry czy pleców drugiego dorosłego... Jeśli do tego dodamy idiotyczne miny i owo bezdźwięczne głupkowate KUKU - mamy wyjaśnienie fenomenu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz